Romeo i Julia Kocia mać ;-) |
Niespodzianek Alutka nam dostarczyła również w czasie porodu. Legowisko porodowe Alutka miała pod naszym łóżkiem. Zaakceptowała je, gdyż kilka dni przed zaczęła sobie układać posłanko po swojemu. A sam poród odbył się tak cicho, że rano, gdy wstawałem do pracy nawet nie zauważyłem, że kocia rodzina się powiększyła. Dopiero, gdy byłem już w pracy Połówek do mnie zadzwonił, że Alutka ma 4 czarnych, małych bestii. Ogólnie Alutka wydała na świat 5 kociąt, jednak zaczęła rodzić w pokoju gościnnym na fotelu i gdy pierwszy kociak się urodził zbiegła na dół do naszej sypialni i tam dokończyła dzieła. Mój połówek znalazł kociaka w pokoju gościnnym jeszcze w owodni, niestety już martwego.
Gdy kociaki zostały odchowane i oddane w dobre ręce zdecydowaliśmy się na sterylizację Alutki, aby ponownie nie mieć takich niespodzianek. W umówionym dniu zawiozłem Szkrabka do Weta. Ciężko mi było się z nią rozstawać, Weterynarz zbadał ją, opukał, obmacał sprawdzając każdy centymetr jej ciała, począwszy od czubków uszu, a skończywszy na ogonku. W ogóle klinika weterynaryjna opiekująca się Alutką i Samsonem jest perfekcyjna. Idąc tylko na kontrolę spędza się w gabinecie min. 20-30 minut. Zwierzak jest oglądany z każdej strony, a w koszt wizyty jest wliczone badanie krwi i zastosowanie profilaktyczne preparatu na pasożyty.
No i Alutka pozostała sama w klinice, a ja przez te 6 godzin w domu dostawałem kręćka.
Odebrać miałem ją o godz. 17.00, ale już pół godziny wcześniej dzwoniłem, czy wszystko OK i czy mogę po nią przyjechać ( o 16.30 to był już czwarty telefon do lecznicy). W końcu pani recepcjonistka ze śmiechem powiedziała mi, że jest już po zabiegu i mogę ją odebrać.
Na miejscu owa pani na mój widok parsknęła śmiechem i tylko mi powiedziała, że nie spotkała się jeszcze z takim właścicielem, który co 1,5 godziny wydzwaniałby z zapytaniem o pupila. Zaprowadziła mnie do pomieszczenia gdzie trzymali zwierzaki po zabiegach. Przyszedł lekarz, wyjaśnił mi co i jak i mogłem zabrać Alutkę do domu. W kojcu leżał mój Szkrabek jeszcze pod wpływem narkozy. I powiem Wam szczerze, że się rozpłakałem. Dałem do lecznicy małego , ruchliwego zwierzaka, a odebrałem szare futerko, które przelewało mi się przez ręce, z językiem na wierzchu i zupełnie bezwładna. Pielęgniarka poklepała mnie po plecach, pomogła mi wsadzić ją do nosidełka i pół godziny później byliśmy już w domu. Zgodnie z zaleceniami weterynarza zasłoniłem żaluzje, zostawiłem wodę i przymknąłem drzwi do pokoju. Alutka dochodziła do siebie przez 2 dni.
Ostatnim ważnym epizodem była jej choroba. Alutka zawsze była niejadkiem. nie dosyć, że jadła i je bardzo długo, to na dodatek z mokrej karmy wylizuje tylko sosik albo żelik a mięso wyrzuca poza miskę. Więc nikt z domowników nie zwrócił uwagi, że coś się z nią dzieje nie tak. Do czasu, aż zaczęła nas unikać. Zauważyłem wtedy, że gdy jadła sprawia jej to ból. Udałem się z nią do lecznicy, aby Wet ją dokładniej obejrzał. Okazało się, że Szrabik nabawił się dwustronnej, ostrej ropnej infekcji dziąseł wraz z przyzębiem. do domu znów wracałem sam, gdyż Alutka musiała zostać na zabieg oczyszczania i ewentualnej ekstrakcji zębów, których się nie da uratować.
Na szczęście wszystko skończyło się dobrze i mam nadzieję, że już teraz będę ze Szkrabem chodził do Weta tylko na kontrolę i szczepienia. Na koniec mała galeria zdjęć